Dziś znów w temacie światła. Tym razem o lampionach i mojej słabości względem nich. Cóż, uwielbiam różnego typu świeczniki i lampiony, z których korzystam podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów. Zapalone w nich świece potrafią zamienić zwykłe pomieszczenie w magiczny zakątek. Kiedyś próbowałam policzyć ile ich mam, ale zrezygnowałam, ponieważ przy kilkunastu nadal przypominałam sobie o kolejnych egzemplarzach. Nie wszystkie są całoroczne, ich największy "wysyp" przypada oczywiście na okolice Bożego Narodzenia. Przez większą część roku są schowane, tylko kilka jest wyeksponowanych.
Rok temu obiecywałam sobie, że już więcej nie kupię żadnego. Niestety! Moje postanowienia spełzły na niczym, gdy zobaczyłam promocyjną gazetkę Aldi, a w niej nowe, śliczne wzory lampionów. Wybrałam jeden w formie białego domku, wzór często spotykany we wnętrzach skandynawskich.
Podczas wizyty w sklepie jeszcze jeden wzór przykuł moją uwagę, nietypowy lampion ze wzorem korony w ślicznym świątecznym czerwonym kolorze w sam raz do mojej białej kuchni. Zdjęcia obu lampionów nie są zrobione w docelowych miejscach, na razie przymierzam się, gdzie je umieścić.
Ten drugi lampion już w takim trochę świątecznym anturażu, ale to tylko do zdjęć. Jeszcze do świąt daleko, bynajmniej nie poddaję się komercyjnej wariacji i dopiero w grudniu zaczynam przygotowania do świąt.