środa, 2 grudnia 2015

Kalendarz adwentowy i początki świątecznego nastroju

Wspaniale, że udało mi się znów tu pojawić! I to po tak krótkim, jak na mnie, czasie! Zgodnie z zapowiedziami dziś na pierwszy rzut kalendarz adwentowy mojej młodszej córeczki Jagódki. Nie kryję, że pomysł "odgapiłam", jak mówią dzieci, od Polki z jej cudnego bloga, tu link. Po prostu, jak ujrzałam jej kalendarz adwentowy, zachwyciłam się, jak dla mnie - ideał. Mój niestety nie jest tak wspaniały, jak oryginał, ale starałam się. 


Wykorzystałam cienką płytę, która w meblach z Ikea tworzy "plecki". Miałam taką w piwnicy. Teść wyciął z niej kształt domku, okleiłam ją folią tablicową, którą dawno temu nabyłam za 2zł w markecie. Do tego malutkie, białe spinacze kupione na allegro i przyklejone na klej na gorąco z pistoletu. Mały wianek upleciony z gałązek brzozowych i oczywiście 24 malutkie niespodzianki. Numerki napisane kredą. W paczuszkach głównie słodkości, jakieś drobiazgi, takie jak gumki i spinki do włosów, małe figurki itd. 
Kalendarz przyczepiłam do ściany za pomocą rzepów do wieszania obrazów, prosta sprawa, bez gwoździ, wiercenia. Świetna rzecz.



Trochę się obawiałam, czy 2,5 letnia Jagódka zrozumie "ideę" kalendarza adwentowego i nie zechce od razu rozpakować wszystkich prezencików, ale nie. Jest dobrze, na razie wyrabiamy normę - jeden dziennie :))
Jak już chwyciłam aparat, to od razu inne kąty ze świątecznym wystrojem-nastrojem uwiecznione. Na kominku nasz świecący las z Ikea już stoi i w świeczniku adwentowym pali się pierwsza świeca.



W kąciku telewizyjnym zmiana tekstyliów na razie następuje powoli. Pojawiły się bardzo miłe w dotyku koc i poduszki zimowe w gwiazdy, z Pepco. Na razie z szarymi kanapami, ale w weekend przebiorę obicia kanap na kremowe, te które zawsze są na święta. Bardziej pasują do czerwonych, świątecznych dodatków, które muszą być u mnie na Boże Narodzenie.


Do usłyszenia niebawem. I dziękuję za miłe słowa pod moim ostatnim postem. A Tobie Kasiu za przemiłego maila. Powiem szczerze, że to głównie dzięki Tobie i Twoim miłym słowom powstał ten post. Po prostu nie mogłam Cię zawieść, jeszcze raz dziękuję.


1 komentarz: