sobota, 27 lipca 2013

Powracam do świata żywych ;)

Witam wszystkich moich Czytelników (jeśli jacyś jeszcze pozostali) po dość długiej przerwie. Jak pisałam poprzedniego posta to na dworze była zima, a teraz jest 37 stopni powyżej zera w cieniu.
Od trzech i pół miesiąca jestem dumną (i bardzo zmęczoną) mamą dwóch dziewczynek. Jagoda przyszła na świat 16 kwietnia i od tej chwili dom stanął na głowie. Początki były strasznie męczące, co zapewne wiele mam zna (ryki, kwiki, płacze, ulewania, non stop noszenie na rękach, nieliczne, krótkie drzemki), jednak od miesiąca cieszymy się w końcu upragnionym (w miarę) spokojem. Gdyby któraś z Was mieszkała na Dolnym Śląsku lub w pobliżu i miała podobne problemy ze swym dzidziusiem, mogę polecić fantastycznego lekarza, który pomógł mojej malutkiej córeczce. Od tej pory wierzę w cuda, albo raczej w cudownych, fachowych lekarzy.






Jagódka mieszka w swoim nowym pokoiku i muszę powiedzieć, że bardzo lubi w nim przebywać. Ja też uważam, że wyszedł sympatycznie, a na dodatek jest dość funkcjonalny, choć koszmarnie nieustawny. Wąski i długi. Na razie jeszcze nie jest obfotografowany, ale pierwsze zajawki już mam.