czwartek, 22 marca 2012

No i cóż, że ktoś tam też lubi róż...

Nigdy nie sądziłam, że spodoba mi się kolor różowy w wystroju wnętrz. Moja sześcioletnia córeczka za nim przepada, chociaż ja nigdy jej nie narzucałam tego koloru. Wręcz przeciwnie, raczej go unikałam w ubrankach i dodatkach w dziecinnym pokoju w jej wczesnym dzieciństwie. Teraz częściowo pozwalam jej decydować o tym, jak się ubiera i jak wygląda jej pokój i kolor różowy pojawił się w naszym domu. Jednak do tej pory tylko i wyłącznie w kontekście Kalinki.

Pokój Kalinki

Doświadczenia wnętrzarskie z kolorem różowym dopiero przede mną za sprawą pewnego fotela. Zaczęło się od tego, że poczułam potrzebę zakupienia wygodnego fotela, który stanąłby w salonie w miejscu białej pufy. Która jest wprawdzie świetna, ale do dłuższego siedzenia niezbyt wygodna. Rozglądałam się więc po różnych szrotach, targach i Allegro za czymś, co by mi wpadło w oko. Długo to trwało, ale w końcu znalazłam na Allegro. Zakupiłam i czekam na dostawę. Ale fotkę (ze strony Allegro) już wklejam. No i tak, fotel jest różowy, co zresztą widać na załączonym obrazku...


W pierwszej chwili myślałam, że zmienię mu tapicerkę, ale chyba jednak nie. Wprawdzie ludzie się śmieją, jak mówię, że kupiłam sobie różowy fotel, ale brak chyba im wyobraźni. Bo przecież róż różowi nierówny. Poza tym mam przeczucie, że róż z szarym będzie wyglądał wspaniale. Pożyjemy, zobaczymy. Na razie szykuję różową odsłonę szarego salonu, wprawdzie zamierzam wprowadzić ten kolor wyłącznie w dodatkach (oczywiście poza powyższym fotelem :), jak będę gotowa to pokażę efekt końcowy. Na razie mam różowe pisanki, a myślę jeszcze o jakichś gustownych poduszkach na moje szare Ektorpy.

Przedsmak wielkanocnych dekoracji

Pozdrawiam i zapraszam niebawem...

1 komentarz: