Jeszcze 7-8 tygodni do "godziny zero". Zaczynamy już powoli urządzać pokój dla dzidziusia, który według wszelkich znaków będzie dziewczynką.
Od wielu miesięcy szukałam inspiracji, obejrzałam w sieci setki pokoików dziecięcych... i sama już nie wiem, co mi wyjdzie w tym pomieszczeniu. Efekt końcowy na razie nieznany. Nie podoba mi się podział na niebieskie dla chłopców, a różowe dla dziewczynek. Tak jakby inne kolory nie istniały w tej materii. U nas dziewczynka, ale róż odpada, jest już w pokoju Kalinki, więc wystarczy.
Początkowo miały być białe ściany, ale przestraszyłam się, że będą "szpitalno-sterylne", więc wybrałam na trzy ściany złamaną biel, a na jedną szarobeżowy kolor.
Serce mówiło mi, że meble białe, ale białe są w salonie, w kuchni i u starszej córci, więc chyba już za dużo byłoby tej bieli.
Wybrałam więc szarobrązowe Hemnesy z Ikei, które z delikatnymi ścianami dają dość mdły efekt. A skoro to pokój dziecięcy, powinno być kolorowo. I tu miałam największy dylemat, jaki żywy kolor wprowadzić? Nadal ostatecznej decyzji nie podjęłam, ale raczej będzie to czerwień z dodatkiem granatu. Kilka mebelków będzie jednak białych, są to starocie pomalowane własnoręcznie przez nas. Stare sosnowe łóżko Kalinki, fotel bujany i lampa podłogowa.
Oto próbka poglądowa, bo komoda Hemnes już jest. |
Obrazek z sercem sama wykonałam, może trochę nieudolnie, ale jest. Biały, zagruntowany blejtram kupiony kiedyś w Lidlu, garść guzików i pistolet na gorący klej. Inspiracja z sieci i jednego z moich ulubionych blogów.
W pozostałe dziurki wkleję jeszcze małe czerwone koraliki. |
Zapowiada się bardzo ładnie, gratuluję :)
OdpowiedzUsuń...i ja tak mysle, obazek cudny !!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepliutko w mrozny poranek
ania